Używając algorytmów, kamer i skanowania 3D, będzie można poznać emocje i samopoczucie bydła mlecznego. Okazuje się, że bezstresowo hodowane krowy dają lepsze mleko

Nowa technologia identyfikuje zmiany w samopoczuciu, ruchliwości i wadze każdej krowy, zanim staną się one widoczne dla ludzkiego oka. System testuje brytyjski producent przetworów mlecznych Arla w kilku swoich gospodarstwach.

Firma chce w ten sposób diagnozować i poprawiać stan zdrowia zwierząt. 24-godzinny monitoring ma zastąpić tzw. gospodarskie oko. Naukowcy ustalili bowiem, że krowy obserwowane przez człowieka zachowują się inaczej; starają się wypaść jak najlepiej, ale wiąże się to podwyższonym poziomem stresu.

Naukowcy z Bristol Robotics Lab przy University of the West of England są przekonani, że skaner nie będzie peszył bydła – podaje serwis www.foodbev.com.

Wirtualne gospodarskie oko

Monitoring ma na celu stworzenie modelu szczęśliwej krowy. Czyżby marketingowe hasło „szczęśliwe krowy dają lepsze mleko” było trafne, a znane z filmu „U Pana Boga za piecem” powiedzenie o świnkach chowanych bez stresu miało wkrótce znaleźć naukowe racje? Takie naukowe dowody już mają potwierdzenie.

Zdaniem brytyjskich naukowców organizm niespokojnych zwierząt uwalnia więcej kortyzolu, hormonu stresu. To powoduje stany chorobowe wśród zwierząt. Stąd jedna z firm zajmujących się chowem świń w Wielkiej Brytanii już kilka lat temu stworzyła system odstresowania zwierząt za pomocą zabawek. W celu poprawienia samopoczucia, dobrostanu i jakości mięsa.

Myśleć jak zwierzę

Czy ten wskazany w badaniach firmy Arla dobrostan da się rzeczywiście uchwycić? Na Zachodzie dobrostan zwierząt powiązany jest z Temple Grandin. Ta profesor Uniwersytetu w Colorado, ekspert w zakresie zootechniki i znana aktywistka od kilkudziesięciu lat walczy o humanitarne traktowanie zwierząt rzeźnych.

Sama też projektuje specjalne urządzenia do humanitarnego uboju zwierząt, wspomagając w tym wiele firm zajmujących się tym biznesem. Profesor Grandin choruje na autyzm i napisała książkę pt. „Zrozumieć zwierzęta. Wykorzystywanie tajemnic autyzmu do rozszyfrowania zachowań zwierząt”. To właśnie ten niezwykły dar rozumienia zwierząt miał pozwolić Grandin na analizę behawioralną bydła i pomóc stworzyć miejsca do uboju, które nie byłyby „krwawymi rzeźniami”.

Mają w tym pomóc odpowiednie usytuowanie trasy do rzeźni, oświetlenia i dźwięków. Okazuje się, że też na stan emocji zwierząt wpływa choćby zmiana kierunku przepływu powietrza przy wejściu do ogłuszacza, dźwięk pneumatycznego urządzenia i wiele innych czynników, które pani profesor Grandin opisała w swoich publikacjach.

Piesek preriowy przemówił

Naukowcy szukają nici porozumienia pomiędzy zachowaniem zwierząt, ich interakcją z ludźmi a rzeczywistym obrazem emocji, odczuć, chęci przekazania informacji.

– Przyszłość badań nad zachowaniem zwierząt zależy od tego, jak będzie rozwijać się postęp technologiczny. Niemniej jednak, metody automatycznego, opartego na algorytmach, rozpoznawania zachowań behawioralnych zwierząt są już rozpowszechnione w świecie nauki – mówi portalowi sztucznainteligencja.org.pl dr Michał Rudy, prawnik, wykładowca Wydziału Prawa Szkoły Prawa Uniwersytetu SWPS.

Dodaje, że metody te polegają na rejestracji, a następnie na analizie powtarzalnych zachowań (ich korelacji z konkretną sytuacją), często też na pomiarze parametrów fizjologicznych. Mamy zatem do czynienia z cyfrową transmisją danych. Jednak pytanie o skuteczność tych metod na razie jest na wyrost, gdyż ocenić muszą to naukowcy.

Jednym z takich ekspertów badających mowę zwierząt jest Constantin Slobodchikoff, profesor z Uniwersytetu Północnej Arizony. Prowadzi on badania nad rozumieniem komunikacji zwierząt.

Za pomocą sztucznej inteligencji modeluje odgłosy i mimikę psów, tłumacząc je na język człowieka. Zebrał już tysiące nagrań zachowań i głosów psów. Jego zdaniem przy pomocy sztucznej inteligencji w ciągu 10 lat będzie można zrozumieć psią mowę. Kluczem do tego mają być bardzo małe, choć krzykliwe zwierzątka z USA. Zdaniem eksperta już dziś można z pełną powagą mówić o interpretacji głosu piesków preriowych – nieświszczuków. Okazuje się, że ich podobne do szczekania nawoływanie można analizować jako np. zagrożenie.

Język czy mowa ciała

Są jednak eksperci, którzy nadal sceptycznie podchodzą do kwestii zrozumienia mowy zwierząt. Dwa lata temu w jednym z artykułów w Guardianie przytoczono słowa Juliane Kamiński, psycholog z Portsmouth University, która pracuje nad interakcjami między ludźmi i psami.

Jej wizja jest mniej optymistyczna niż prof. Slobodchikoffa. Według niej psy nie posługują się językiem w postaci rozumianej przez ludzi, a dają jedynie szczątkowe sygnały o tym, czego chcą i jak się czują. Zdaniem Kamiński nawet oczywiste zachowania psa mogą być też trudne do wychwycenia przez człowieka.

Co prawda szczekanie psów zależy od kontekstu i maszyna byłaby w stanie odróżnić groźne odgłosy od zadowolenia czy wyczekiwania na swojego właściciela. Ale te oznaki można łatwo interpretować bez zaawansowanej technologii. Mało tego, Kaminski obawia się, że naukowcy mogliby analizować sygnały przekazywane przez zwierzęta błędnie, tak samo jak robimy to często my. Wtedy praca spędzona nad badaniem języka psów czy innych zwierząt byłaby nieskuteczna. O wiele skuteczniejsza byłaby analiza behawioralna niż wyłącznie badanie „mowy”.

Robo-dog odpowiedzią na problemy?

Zatem jeśli nie możemy na razie zrozumieć zwierząt wprost, poza niewielką liczbą osób, które tak „twierdzą”, to może należy stworzyć wirtualnego psa, który będzie mógł za pomocą rozwiązań z obszaru sztucznej inteligencji uczyć się zachowań i mowy nie jednego psa, ale kilkuset, a może nawet tysięcy. Cały czas zwiększając możliwości swojego rozwoju. Czy głębokie sieci neuronowe byłyby w stanie na podstawie danych z wielu obszarów, wielu ras, wielu zwierząt stworzyć idealny obraz – konkretny model zachowań, który uznalibyśmy za odpowiednik naszego pupila?

– Zestawienie zwierząt z robotami, a w szczególności sztuczną inteligencją nie jest aż tak oderwane od rzeczywistości, jak by się wydawało na pierwszy rzut oka. Ja jako prawnik robię to na przykład przy okazji opisywania kwestii świadomości (świadomość zwierząt i ewentualna samoświadomość sztucznej inteligencji, jeżeli SI taką samoświadomość wykształci). Chodzi o „(1) świadomość własnej osobowości i własnych możliwości oraz (2) świadomość więzi i odrębności grupowej”. Wówczas ona może okazać się „tłumaczem” dla rozumienia zachowań zwierząt, ale to pozostaje na razie w sferze daleko posuniętych dywagacji – twierdzi ekspert SWPS.

Należy pamiętać, iż już teraz mamy do czynienia z psami-robotami, które dzięki wbudowanej sztucznej inteligencji potrafią wykonywać sztuczki, rozpoznawać swojego opiekuna, szczekać, merdać ogonem, łasić się, i wiele innych. W zasadzie mogą one budować również własny schemat osobowości, w zależności od tego czego oczekuje od nich właściciel, jakie schematy zachowań mają zapisane.

Pierwsze próby stworzenia psów-robotów są już za nami, choć na razie trudno tu mówić o sztucznej inteligencji wprost. Jednym z przykładów takiego produktu była zabawka od Sony pod nazwą Aibo. Pies-robot przypominający wyglądem szczeniaka. Potrafił reagować na komendy czy rozpoznawać twarz swojego właściciela.

Nieco bardziej zaawansowanym rozwiązaniem są roboty od firmy Boston Dynamics. W tym przypadku są sterowane przez człowieka, ale ich możliwości poza zabawą są o wiele większe. Taki pies-robot mógłby być wykorzystany przy dostarczaniu paczek, pomagać osobom starszym i w czasie klęsk żywiołowych. Podobne rozwiązania z psami-pomocnikami opracowuje Amazon i niemiecki Continental.

Trudno jednak szukać rozwiązań robotów, które swoim zachowaniem przypominałyby rzeczywiście zwierzę. – Myślę, że to ważne byśmy starali się ustalić potrzeby zwierząt, zwłaszcza tych, które hodujemy na skalę przemysłową – podsumowuje dr Michał Rudy.

Skip to content