Strategie USA i Chin dopuszczają możliwość konfliktu zbrojnego. Co można zrobić? „Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny” – z prof. Jackiem Koronackim rozmawia Sebastian Górski

Sebastian Górski: USA i Chiny walczą o globalny prymat w dziedzinie sztucznej inteligencji. Co będzie, jeśli wygrają Chińczycy?

Prof. Jacek Koronacki, dyrektor Instytutu Podstaw Informatyki Polskiej Akademii Nauk: Chiny rzeczywiście zamierzają do 2025 roku stać się co najmniej równorzędnym partnerem Stanów Zjednoczonych w tej dziedzinie. To bardzo prawdopodobne, ale warto zacząć od przypomnienia szerszego kontekstu sprawy.

Klaus Schwab, założyciel i prezes Światowego Forum Ekonomicznego, w książce „Czwarta rewolucja przemysłowa” napisał, że najpierw mieliśmy rewolucję pary (koniec XVIII wieku), potem rewolucję elektryczności (początek XX wieku), wczesną rewolucję komputeryzacji (lata 70. XX wieku). Teraz, od pierwszej dekady nowego milenium, mamy czwartą rewolucję (integracja ludzi, maszyn i procesów), nazywaną często rewolucją „przemysłu 4.0”. Musimy się do niej przygotować.

W jaki sposób?

Jesteśmy świadkami zmiany paradygmatów rządzących ekonomią. Jak pisze Schwab, staje się ona po części ekonomią cyfrowych platform obliczeniowych. Kiedyś można było mówić o efekcie skali. Łańcuchy dostawcze decydowały o tym, kto był wielką korporacją, a kto nieco mniejszym koncernem. Obecnie większość firm, ze względu na doskonałe usieciowienie, ma zasięg ogólnoświatowy, niezależnie od zasobów ludzkich. Można by nawet rzec, że odbywa się to bez zasobów ludzkich, przy jednoczesnym oddziaływaniu na ogromną rzeszę ludzi.

Przykłady można mnożyć: na Zachodzie to Amazon czy Facebook, na Wschodzie Alibaba. Apple’owi jako pierwszej firmie na świecie udało się niedawno przekroczyć wartość biliona dolarów. Krótko mówiąc, mamy do czynienia z nową ekonomią.

Co to oznacza?

Wiążą się z tym szalone wyzwania, między innymi natury społecznej. Praca klasy średniej w znacznym stopniu zniknie. Dziś grupa 26 najbogatszych osób na świecie ma tyle pieniędzy, ile połowa populacji naszej planety, czyli 3,8 miliarda ludzi. Być może samo w sobie niewiele to znaczy, ale uświadamia, że mamy organizmy niezwykle bogate, a więc znacznie wpływające na ekonomię.

Ponad 20 procent światowych pieniędzy, które idą obecnie na badania rozwojowe, pochodzą z Państwa Środka. Coraz więcej nauczycieli akademickich z USA ląduje w Azji. To też wiele nam mówi o sytuacji

W nieodległej przyszłości będziemy mieć pracowników bardzo wysoko wykwalifikowanych i pracowników bardzo nisko wykwalifikowanych. Pośrodku zaś znajdą się roboty i oprogramowanie.

O tym, jakie informacje – prawdziwe czy fałszywe – docierają do nas, już dziś decydują algorytmy. Klaus Schwab twierdzi, że musimy poszukać sposobów na uspójnianie społeczeństwa, zachowując wspólnoty społeczne i narodowe.

A bezpieczeństwo?

Cyberbezpieczeństwo to obok wyzwań społecznych kluczowa sprawa. Musimy mieć kanały komunikacji skutecznie chroniące przed penetracją z zewnątrz. I tu dochodzimy do wspomnianego na początku konfliktu, a może raczej współzawodnictwa między USA i Chinami.

W 2015 roku aktywność chińskich hakerów związana ze szpiegostwem przemysłowym stała się na tyle dotkliwa, że doprowadzono do podpisania stosownego porozumienia między USA i Chinami mającego ograniczyć tego typu praktyki. Można jednak odnieść wrażenie, że operacje wywiadowcze trwają nadal, tyle że przeniosły się na wyższy poziom, koordynowany przez wyspecjalizowane rządowe agencje.

Osiągnięcie przez Chiny w rozwoju sztucznej inteligencji poziomu co najmniej równego amerykańskiemu w opinii ekspertów spowoduje, że zamiast mówić o potrzebie współpracy na świecie, będziemy mówili o konieczności koordynacji działań. Układy międzypaństwowe i relacje ekonomiczne zostaną zbudowane w oparciu o model obustronnych korzyści. Zaangażowanie w określone działanie musi się przecież opłacać każdej stronie.

Pamiętam okres zimnowojenny, a potem czas rywalizacji między Rosją i USA. Wtedy można było stopniowo ograniczać potencjał przeciwnika. Gdy Rosja wyczerpała pieniądze na zbrojenia, nie mogło być już mowy o jej rozwoju ekonomicznym. Tymczasem w Chinach, mających 1,3 miliarda mieszkańców i ogromne nadwyżki w handlu zagranicznym, jest miejsce na rządy oligarchii partyjnej i mieszaną ekonomię. Wie o tym doskonale obecnie rządzący w Chinach Xi Jinping. Koegzystencja biznesu prywatnego i interesu państwa odbywa się przy ogromnych nakładach finansowych ze strony władz.

Państwo trzyma największe prywatne chińskie firmy pod parasolem?

Tak. Nie ingeruje w ich bieżącą działalność, ale wyznacza kierunki strategiczne. Najlepszy przykład to cyberbezpieczeństwo i wiążąca się z tym kryptologia kwantowa. Chińczycy mają w tym zakresie spore osiągnięcia. Na rozwój tej dziedziny Państwo Środka przeznacza ogromne pieniądze. Między Pekinem a Szanghajem działa już światłowód o długości 2 tysięcy kilometrów, w którym komunikację chroni szyfrowanie kwantowe. Chiny mają też pierwszego kwantowego satelitę. Oczywiście, starania Chińczyków mogą okazać się nie tak efektywne, jak tzw. wolny rynek, bazujący na mocnym prywatnym biznesie.

Autokratyczny system poprawia czy może pogarsza sytuację Chińczyków w technologicznym wyścigu?

W przypadku algorytmów dostęp do wielkich zbiorów danych ma ogromne znaczenie. Za przykład niech posłuży program China Social Credit. Do 2020 roku ma on objąć wszystkich obywateli, a zatem wspomniane 1,3 miliarda ludzi. „Kredyt socjalny” będzie decydował o jakości życia w wielu wymiarach. Na czarnym rynku działają już firmy software’owe oferujące operacje, które mają pomóc ludziom podnosić swoją „społeczną wartość”. Analizują, z kim przestajesz, i zalecają częstsze kontakty z osobami o wyższym wskaźniku społecznego zaufania.

Na chińskim czarnym rynku działają już firmy software’owe oferujące operacje, które mają pomóc ludziom podnosić swoją „społeczną wartość”

W Chinach dużo łatwiej dokonywać wielu operacji biznesowych za sprawą państwowego wsparcia. Wyobraźmy sobie 1,3 miliarda ludzi korzystających z systemów transakcyjnych, do których dostęp zyskają władze chcące analizować zachowania i kształtować nowe ich wzorce. Chińczycy maszerują bardzo konsekwentnie w stronę komunikacji internetowej i nowego jedwabnego szlaku. Kiedy do takich inicjatyw włącza się państwo, ma ono ogromną siłę przebicia. Może bowiem działać nie tylko wedle praw szybkiego zysku.

I nie tylko ograniczając się do własnego terytorium.

Tak. Chiny prowadzą globalną ekspansję. Na przykład w Afryce chińskie interesy pojawiły się już dawno temu. I wcale nie poprzez wykup kompanii zajmujących się wydobywaniem i produkcją ropy naftowej. Zamiast tego Chiny wspomagają te firmy, a nawet całe państwa, opanowując niejako ich gospodarki.

W taki właśnie sposób Chińczycy działają dziś na rynku internetowym. Chcą bowiem mieć pod kontrolą możliwie najwięcej kanałów komunikacyjnych.

W przypadku Chin, w przeciwieństwie do USA, dostrzegamy ogromną ochotę ustandaryzowania łączności 5G pod egidą Organizacji Narodów Zjednoczonych. Amerykanie wyobrażają sobie model mocno sprywatyzowany, rozproszony i niepodlegający ścisłej kontroli państwowej. W administracji USA pojawił się co prawda pomysł nacjonalizacji, ale napotyka on duży opór sektora prywatnego.

W Chinach tego problemu, rzecz jasna, nie ma.

Dlaczego?

Chińska kontrola nad standardami technologicznymi da przewagę chińskiemu przemysłowi produkującemu na rzecz będących w chińskich rękach platform komunikacyjnych. Chińska propozycja standaryzacji 5G zakłada nałożenie przez Organizację Narodów Zjednoczonych jednolitej polityki na wszystkie kraje, w których budowana jest sieć. Niektóre państwa (szczególnie w Afryce) znajdują się pod silnym wpływem Pekinu i dziś wspierają go w ONZ. Jutro 5G ma Chinom otworzyć możliwość ich kontrolowania w sferze komunikacji.

Warto przywołać chińską walkę z sieciami VPN, w których trudno władzom cenzurować treści. Podobna sytuacja ma miejsce w Rosji.

Kto będzie decydował o obiegu informacji między poszczególnymi krajami? Chiny chcą mieć w tej sprawie dużo do powiedzenia. Ponad 20 procent światowych pieniędzy, które idą obecnie na badania rozwojowe, pochodzą z Państwa Środka. Coraz więcej nauczycieli akademickich z USA ląduje w Azji. To też wiele nam mówi o sytuacji. Do 2025 roku 70 procent układów scalonych wykorzystywanych przez chiński przemysł ma być produkowane właśnie w Chinach. Na ten cel Chiny mają przeznaczyć 150 miliardów dolarów.

A jak działają Amerykanie?

Starają się hamować wypływanie własnej technologii na zewnątrz. Specjalna agencja rządowa w Dolinie Krzemowej ma stymulować rozwój projektów, na których zależy władzom. Z lektury dokumentów Pentagonu wynika, że poza zbrojeniami stawiają też na cybernetykę, w ostatnich latach mocno zaniedbywaną. Administracja USA robi wszystko, by załatać dziury w systemie. Rozpoznawanie mowy, rozpoznawanie obrazu, czyli szeroko pojęta komunikacja mobilna, autonomiczne pojazdy, internet rzeczy – Ameryka, podobnie jak Azja, ma na te sprawy ogromny apetyt.

W jaki sposób Amerykanie mogą się bronić przed wypływem technologii i utratą dominującej pozycji? Zamykanie się na obcą technologię to przecież strzał w stopę.

Istotnie, Amerykanie stosują wobec Chin politykę polegającą na blokowaniu. Najlepszym jej przykładem jest głośna sprawa koncernu Huawei, który miałby być wyłączony z prac nad siecią 5G na kilku ważnych rynkach światowych, na przykład w Australii.

Nie ulega jednak wątpliwości, że Chiny będą informatyczną superpotęgą i prędzej czy później obie strony będą musiały się porozumieć.

Musimy pójść w stronę modelu start-upów na uczelniach amerykańskich. Rutyna wykładów musi pójść w odstawkę. Już na etapie magisterskim potrzebujemy włączać ludzi do prac badawczych

Wypada jeszcze wspomnieć o genomice i technologiach z niej się wywodzących. Genomiki można używać na bardzo różne sposoby, w tym dalekie od etyki. Musimy więc budować tamy zabezpieczające nas przed nieetycznym wykorzystaniem technologii. Dotyczy to oczywiście także rozwoju autonomicznej broni. Etyka konfliktów zbrojnych to temat, w którym Chiny i USA różnią się diametralnie.

Kto ma rację?

Nie jest tak, że jedni są aniołami, a drudzy diabłami. Rozwój militarny jest nie do powstrzymania, ale trzeba jakoś zapewnić przestrzeganie zasad etyki militarnej w cyberprzestrzeni. Pewnej autonomii armii nie da się uniknąć, tym bardziej że to jest po prostu walka interesów. Sporo ostatnio mówi się o tym, że jest możliwy konflikt zbrojny między USA i Chinami; strategie obu krajów przewidują taką możliwość. Co więc można zrobić? „Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny”, jak mawiał Wegecjusz.

Czy Europa ma szansę dołączyć do wyścigu USA i Chin jako trzecia siła? To przecież na naszym kontynencie publikuje się najwięcej prac naukowych poświęconych SI.

Rzeczywiście, nawet w Polsce zaczęło się w tej dziedzinie całkiem sporo dziać. Na razie to konferencje i narady, ale mają one zaowocować konkretnymi projektami, na które znajdą się konkretne pieniądze. W Polsce warto wyłożyć duże pieniądze na rozwój SI zarówno w gospodarce, jak edukacji.

Niedawno biznes zwracał nam uwagę na to, że jest zapotrzebowanie na jak najlepiej wykształconych ludzi. Z raportów Fundacji Digital Poland wynika, że liczba doskonale wykształconych pracowników posiadających stopnie doktorskie w firmach informatycznych stale rośnie. Ale to nadal za mało.

Według Digital Poland za sprawą przemyślanych programów wspomagających rozwój i finansujących doktoraty mamy szansę stać się hubem innowacji na Europę Środkową i Wschodnią.

Skok jakościowy będzie jednak możliwy dopiero po doprowadzeniu do choćby częściowej symbiozy środowiska naukowego i biznesu. Musimy pójść w stronę modelu start-upów na uczelniach amerykańskich. Rutyna wykładów musi pójść w odstawkę. Już na etapie magisterskim potrzebujemy włączać ludzi do prac badawczych.

Wracając jednak do pytania: Amerykanie mają od wieków zakodowanego ducha przedsiębiorczości, natomiast dzisiejsza Europa tonie w procedurach, co znacznie spowalnia tu rozwój sztucznej inteligencji. Sytuację tę opisuje dość pesymistyczny raport na temat sztucznej inteligencji, napisany przez genialnego francuskiego matematyka, członka parlamentu Francji i współautora francuskiej narodowej strategii rozwoju SI Cedrica Villaniego.

Skip to content