Brytyjczycy coraz częściej dowiadują się, że ich twarze, zarejestrowane przez kamery monitoringu, są analizowane przez algorytmy. Organizacje obywatelskie piszą o „epidemii”. Tematem automatycznego rozpoznawania twarzy zamierza się zająć Unia Europejska

W ubiegłym tygodniu Wyspiarzy zbulwersowała wiadomość, że administrator zarządzający terenami w dzielnicy King’s Cross wykorzystywał technologię rozpoznawania twarzy, nie informując o tym, o czym poinformował w ubiegły poniedziałek „Financial Times”. Jak dowiedzieli się dziennikarze, monitoring obejmuje obszar na północ od stacji kolejowej, okolice londyńskiego biura Google’a oraz akademii sztuk pięknych Central Saint Martins o łącznej powierzchni 27 hektarów.

Indagowani przez brytyjskiego „Guardiana” przechodnie mieli różne zdania na ten temat. Jedni uważali, że zbieranie i przetwarzanie tak wrażliwych danych jak biometryczne jest bulwersujące. Inni, że to po prostu znak czasów i powinniśmy do tego przywyknąć tak, jak przywykliśmy do kamer monitoringu.

Zarządzająca terenem firma twierdzi, że technologię stosuje w „interesie bezpieczeństwa publicznego”. Rada Camden (której administracyjną częścią jest King’s Cross) twierdzi, że dowiedziała się o sprawie z prasy. Burmistrz Londynu Sadiq Khan poprosił administratora systemu o bardziej szczegółowe informacje, a brytyjski odpowiednik inspektoratu ochrony danych osobowych stwierdził, że przyjrzy się, czy monitoring prowadzony jest zgodne z prawem.

Niedługo po tym okazało się, że w ubiegłym roku w porozumieniu z lokalną policją technologię wykorzystywano także (i to bez informowania klientów) w największym centrum handlowym w ponadpółmilionowym Sheffield na północy Anglii.

W niedalekim Manchesterze zaś do bazy danych mogło trafić nawet 15 milionów niczego nieświadomych gości centrum handlowego Trafford Centre, gdzie stosowano rozpoznawanie twarzy przez pół roku. Tam zaprzestano stosowania tej technologii po interwencji służb (w Wielkiej Brytanii istnieje osobne biuro powołane do kontroli „zwykłego” monitoringu), które nakazały zaprzestania rozpoznawania twarzy.

Przeciwnicy automatycznego rozpoznawania twarzy twierdzą, że jest to naruszanie prywatności. Zwolennicy tej technologii twierdzą, że zwiększa ona bezpieczeństwo

Rozpoznawanie twarzy stosowało także szacowne British Museum (informując o tym za pomocą odpowiednich oznaczeń), które dla bezpieczeństwa skanowało twarze gości wystawy „Pierwszy cesarz Chin”. Pikanterii sprawie dodaje to, że właśnie w Kraju Środka technologia ta jest coraz częściej stosowana w celu kontroli obywateli, a w prowincji Sinkiang jest powszechna jako narzędzie opresji wobec muzułmańskich Ujgurów.

Zgoda na podglądanie „uzasadnione i niezbędne”

Brytyjski odpowiednik generalnego inspektora danych osobowych Elizabeth Denham stwierdziła, że jej biuro monitoruje wykorzystywanie rozpoznawania twarzy przez firmy komercyjne, nawet współpracujące z policją. Brytyjskie prawo pozwala na stosowanie takiej technologii, jeśli jest to „uzasadnione i niezbędne”. Ale najwyraźniej obowiązujące przepisy są zbyt liberalne i interpretowane zbyt szeroko.

Silkie Carlo z organizacji Big Brother Watch (co można przetłumaczyć jako „Kontrola Wielkiego Brata”) na stronie internetowej organizacji pisze o „epidemii rozpoznawania twarzy”. Wzywa też do uchwalenia odpowiedniego prawa, które zakazywałoby stosowania rozpoznawania twarzy w miejscach publicznych.

Po medialnej burzy z planów stosowania rozpoznawania twarzy wycofał się za to piłkarski klub Manchester United. Technologia miała zastąpić bilety i ułatwić dostęp na stadion Etihad – donosił „The Sunday Times”. Ale tam, w odróżnieniu od londyńskiego King’s Cross czy centrów handlowych w Sheffield i Manchesterze, fani, którzy chcieliby zostać wpuszczeni na podstawie odczytu twarzy zamiast biletu, mieli przesłać uprzednio swoje zdjęcie i wyrazić zgodę.

Dwie twarze technologii

Automatyczne rozpoznawanie twarzy jest technologią kontrowersyjną. Po pierwsze, jesteśmy do naszych wizerunków bardzo przywiązani emocjonalnie i uważamy, że trudno o bardziej osobistą informację niż twarz. Prawdopodobnie mamy rację.

Izraelski start-up twierdzi, że sztuczna inteligencja jest w stanie wyczytać z niej cechy osobowości, a nawet skłonność do przestępstw. Polski badacz Michał Kosiński dowodzi, że algorytmy mogą rozpoznać po analizie fizjonomii nawet orientację seksualną.

Algorytmy, które rozpoznają twarze, są tworzone przez ludzi, a co za tym idzie nie są pozbawione uprzedzeń. Zwykle wynika to z tego, że dane, na podstawie których uczy się sztuczna inteligencja, są mało reprezentatywne dla mniejszości, na przykład etnicznych. Maszyny dobrze rozpoznają w zasadzie wyłącznie osoby o europejskich rysach, notorycznie myląc się, gdy widzą twarz Afroamerykanina.

Przeciwnicy automatycznego rozpoznawania twarzy twierdzą, że ta technologia narusza prywatność. Trudno odmówić im racji. Szef Microsoftu Satya Nadella twierdzi, że obecność algorytmów rozpoznawania twarzy w każdym urządzeniu to wyścig, który zakończy się utratą prywatności. Ale przecież prywatność sprzedajemy od jakiegoś czasu po kawałku. Pozwalamy na to, żeby Apple czy Google przechowywało nasze odciski palców czy informacje o tym, gdzie przebywamy. A użytkownicy iPhone’ów już teraz korzystają z usługi FaceID odblokowującej telefon na podstawie rysów twarzy.

Zwolennicy tej technologii twierdzą z kolei, że zwiększa ona bezpieczeństwo. Systemy automatycznego rozpoznawania twarzy stosują czasem służby (policja czy straż graniczna), a przy lotniskowych odprawach niektóre linie lotnicze (Lufthansa, British Airways, Delta czy American Airlines). System taki działa też w moskiewskim metrze, w Chinach zaś kamer rozpoznających twarze są już miliony (przy czym potrafią rozpoznać poszukiwanego w kilkudziesięciotysięcznym tłumie).

Europa przygląda się rozpoznawaniu twarzy

Dyskusja, która teraz toczy się w Wielkiej Brytanii, przetacza się też przez Stany Zjednoczone. Z tego między innymi powodu San Francisco zdecydowało się na wprowadzenie zakazu stosowania systemu automatycznego rozpoznawania twarzy w przestrzeni publicznej.

Obowiązujące w Polsce RODO (rozporządzenie o ochronie danych osobowych) uznaje cechy fizyczne umożliwiające identyfikację osoby za dane biometryczne, które podlegają ochronie (i wymagają zgody na ich przetwarzanie), ale nie odnosi się wprost do tematu automatycznego rozpoznawania twarzy.

Jak donosi dzisiejszy „Financial Times”, plany unijne zmierzają w kierunku ściślejszej ochrony naszej prywatności. Z rozmów dziennikarzy z urzędnikami wynika, że Komisja Europejska chce wprowadzić przepisy, które przyznawałyby obywatelom Unii wyraźne prawo do danych pochodzących z przetwarzania ich twarzy – mielibyśmy być informowani zawsze, gdy takie dane są wykorzystywane.

Odpowiednie zapisy miałyby się znaleźć w unijnym prawie dotyczącym sztucznej inteligencji, nad którym prace już trwają. Ma ono zapewnić „skoordynowane, europejskie podejście do ludzkich i etycznych skutków sztucznej inteligencji”. Ursula von der Leyen, która obejmie urząd przewodniczącej Komisji Europejskiej z początkiem listopada, chciałaby, by zostało ogłoszone w ciągu stu pierwszych dni od objęcia urzędu.

Skip to content