Algorytmy mogą sprawić, że nieciekawe selfie zmieni się w portret robiony rzekomo z większej odległości. Amatorzy autoportretów z wakacji zapewne już się cieszą

Nic chyba nie obnażyło narcystycznych skłonności ludzkiego gatunku tak, jak wyposażenie smartfonów w cyfrowe aparaty fotograficzne. Czy chcemy, czy nie, oglądamy tysiące zdjęć znajomych i nieznajomych na Facebooku i Instagramie.

Ale spójrzmy prawdzie w oczy, autoportrety robione za pomocą telefonów nie są szczególnie udane. Ogranicza je długość ramienia (rzadziej tzw. selfie stick), czyli około pół metra. Z tak bliska twarz wyda się większa niż w rzeczywistości, najbardziej zaś zniekształcony będzie nos, bo większy aż o 30 procent.

Niby błaha sprawa, ale chirurdzy plastyczni zauważyli, że od czasu rozpowszechnienia się smartfonów (i selfie) wzrosła liczba młodych ludzi, którzy chcą się zoperować, uważając, że ich nos jest za duży, donosił CNN dwa lata temu.

Nie jest, zniekształca go wymuszona perspektywa. To zjawisko optyczne wykorzystywane jest choćby w sztuce, na przykład w filmowym „Władcy pierścieni” w ten sposób sprawiono, że hobbici i krasnoludy wyglądają na mniejszych od ludzi (patrz film poniżej). A chirurdzy na temat selfie i nosów opublikowali nawet pracę naukową w „JAMA Facial Plastic Surgery”.

Adres filmu na Youtube: https://www.youtube.com/watch?time_continue=7&v=QWMFpxkGO_s

Zjawisko optyczne, które „szkodzi” selfie, z pożytkiem wykorzystują choćby twórcy filmowi, na przykład we „Władcy pierścieni”.
Źródło: TXFilmProfessor / YouTube

Z mniej narcystycznego, a bardziej artystycznego punktu widzenia wątpliwa jest też kompozycja autoportretów robionych telefonem – zawsze psuje ją wyciągnięte ramię w kadrze.

Ale smartfony pełne są już algorytmów, które poprawiają nam zdjęcia, i tu również może pomóc algorytm – uczenia maszynowego. Potrafi sprawić, że będziemy wyglądać na zdjęciu tak, jakby zrobił je nam ktoś inny: zmienić perspektywę, usunąć zniekształcenia, a nawet wyciągnięte ramię. Ma to oczywiście swoje wady, czasami na zdjęciu pojawiają się błędy – ale algorytm ciągle się uczy, donosi tygodnik „New Scientist”.

Autorami tego sprytnego algorytmu są inżynierowie z Katholieke Universiteit Leuven. Został wyuczony na podstawie par zdjęć: jedną z nich stanowiło selfie, drugą portret zrobiony z większej odległości przez inną osobę. Preprint pracy „Unselfie: Translating Selfies to Neutral-pose Portraits in the Wild” (co można przetłumaczyć „Odselfianie: przekształcanie autoportretów w portrety o neutralnej pozie na łonie natury”) badacze zamieścili w serwisie ArXiv.

Nieco bardziej ambitne rozwiązanie to sztuczna inteligencja, która w czasie rzeczywistym poprawia zdjęcia w programie do ich obróbki (o której donosił „New Scientist” w kwietniu). Pozwala na przybliżanie, oddalanie, udawany obrót (jakby zdjęcie zrobiono pod kątem zamiast na wprost), dodawanie horyzontu lub całkowitą zmianę tła. To nie wszystko – dzięki temu narzędziu można zmienić wyraz twarzy, kolor włosów czy parametry zdjęcia takie jak ekspozycja. I choć te ostatnie sztuczki potrafi każdy smartfon, w przypadku programów do obróbki zdjęć zautomatyzowanie takich zadań jest trudniejsze.

Algorytmy powstały w laboratorium Adobe Research in Finland. Wykorzystano GAN, czyli generatywne sieci przeciwstawne – to dwa algorytmy, które są na siebie „napuszczone” i konkurują o jak najlepszy wynik. Preprint pracy także dostępny jest w serwisie ArXiv.

Oczywiście nie jest to wszystko, co sztuczna inteligencja może zrobić ze zdjęciami. Już rok temu wróżono koniec studyjnych zdjęć do katalogów mody, gdy badacze z Data Grid (start-upu na japońskim uniwersytecie w Kioto) opracowali algorytm generujący naturalnie wyglądające postacie. Dotychczasowe algorytmy potrafiły generować tylko nieistniejące, ale realistyczne twarze.

Sztuczna inteligencja może też, o czym donosiliśmy w ubiegłym roku, wyostrzyć niewyraźne zdjęcia i zwiększyć rozdzielczość obrazu. To do niedawna była fikcja do oglądania tylko w szpiegowskich filmach, gdzie FBI klika myszką i z niewyraźnego ujęcia z przemysłowej kamery uzyskuje wyraźne zdjęcie twarzy sprawców przestępstwa. Ten algorytm był dziełem badaczy z Johns Hopkins University i z firmy Adobe.