Nazywają go „niespokojnym geniuszem”, „najlepszą maszyną do myślenia”. Ray Kurzweil – wizjoner czy szarlatan?

Szczupły, niski mężczyzna o pogodnym usposobieniu. Na dłoniach masywne złote pierścienie, krzykliwie kontrastujące ze stylowym ubiorem. Zbiera figurki kotów, których ma już 400. Pieczołowicie wypreparowane posiłki spożywa na białej porcelanowej zastawie, połykając przy tym stosy tabletek. Niepokorny indywidualista nieakceptujący śmierci. Wierzy, że za kilkadziesiąt lat ludzkość zyska nieśmiertelność, a on sam będzie jednym z pierwszych, których śmierć się nie ima.

Raya Kurzweila, amerykańskiego informatyka, naukowca, pisarza i futurologa, w Polsce wciąż zna niewielu, choć na Zachodzie cieszy się zasłużoną sławą. Niektóre jego poglądy są bowiem radykalne, a dla wielu wręcz przerażające: bioniczne protezy w miejsce schorowanych czy starych kończyn, organy i części ciała, które będzie można sobie wymieniać niemal w nieskończoność, albo… życie wieczne dla wszystkich.

Chłopiec i magiczna maszyna

Wychowywał się w nowojorskim Queensie. Na świat przyszedł w 1948 r. w rodzinie żydowskich uciekinierów z faszystowskiej Austrii. W dzieciństwie lubił grać na fortepianie. I choć nie był wirtuozem, jak jego ojciec Frederic, kompozytor i dyrygent, wyróżniał się wrażliwością na muzykę i sztukę. Był przy tym bardzo dociekliwy i niepokorny, już od małego żyjąc w przekonaniu, że zostanie wynalazcą.

W decyzji o zostaniu naukowcem pomogła mu babcia Lillian Bader – któregoś dnia pokazała małemu Rayowi swoją maszynę do pisania. W jednym z wywiadów dla „Financial Timesa” Kurzweil powiedział: „To była magiczna maszyna. Możesz wziąć pustą kartkę i przekształcić ją w coś, co wyglądało, jakby pochodziło z książki”.

Uwielbiał czytać, a w literaturze science fiction zaczytywał się już od wyrostka. Wujek, inżynier w Bell Laboratories, nauczył go podstaw informatyki na tyle porządnie, że już w wieku 15 lat Ray napisał swój pierwszy program komputerowy i składał własne maszyny elektroniczne. Kilka lat później powstał jego kolejny program: pierwszy syntezator muzyki zdolny do odtworzenia instrumentów orkiestrowych.

Na drugim roku studiów w Massachusetts Institute of Technology wymyślił algorytm pomagający licealistom wybierać odpowiednie studia. Z zyskiem go sprzedał, by założyć firmę, w której powstała maszyna zdolna czytać dokumenty niewidomym. Jedno z takich urządzeń kupił sam Stevie Wonder, późniejszy przyjaciel Kurzweila. Po latach wynalazca uszczęśliwił znakomitego muzyka kolejnym genialnym urządzeniem: syntezatorem odtwarzającym naturalne brzmienie instrumentów akustycznych.

Wciąż poszukując, Ray sprzedawał swoje kolejne firmy i zakładał nowe. Jego zainteresowania konsekwentnie dryfowały w kierunku  technologii, edukacji i medycyny. Dziś święcie wierzy, że technologia to ścieżka ku nieśmiertelności.

Ray Kurzweil wierzy, że dzięki nowym technologiom w ciągu 15 lat staniemy się superinteligentnymi, superwytrzymałymi i superzdrowymi hybrydami biologii i technologii.
Źródło: TED

Śmierć to przeżytek

Śmiałość jego tez nie wszystkim odpowiada, toteż wielu widzi w nim nie wizjonera, lecz szarlatana. Są i tacy, którzy uważają, że Kurzweil to ofiara pomieszania zmysłów. No bo jak poważnie traktować herezje, według których za kilkanaście, a najwyżej kilkadziesiąt lat medycyna osiągnie taki poziom, że powstrzyma proces starzenia się ludzi? Jak toczyć poważne dyskusje z człowiekiem, dla którego słowo „śmierć” brzmi archaicznie?

Tyle że z ironicznych pokpiwań sceptyków i krytyki jawnych wrogów Kurzweil mało sobie robi. Marzeniu o tym, by dożyć nowych czasów, podporządkował całe swoje życie, w czym znaczącą rolę odgrywa pamięć o ojcu. Kurzweil senior zmarł na zawał, gdy Ray miał zaledwie 22 lata. Naukowiec nigdy nie pogodził się z tym rozstaniem. Niektórzy uważają, że wpadł w obsesję, szukając sposobu przywrócenia ojcu życia. Pytany przez dziennikarza tygodnika „The Economist” o sens walki ze śmiercią powiedział kiedyś: „Starzenie się nie jest wdzięcznym procesem, a śmierć to tragedia, głęboka utrata wiedzy, zdolności, doświadczeń i więzi”. Według wielu naukowców tezy Kurzweila odzwierciedlają raczej strach przed przemijaniem i śmiercią niż przekonania, które miałyby cokolwiek wspólnego z prawdziwą nauką.

„Najlepsza maszyna do myślenia”

Entuzjaści, których na świecie ma tysiące, z zaciekawieniem i uwagą śledzą jednak jego aktywność, wiele jego poglądów uznając za bardzo trafne, a nawet wizjonerskie. Już w latach 90. Ray napisał na przykład na swoim blogu, że wkrótce na drogach pojawią się autonomiczne samochody. I co? W 2013 r. samochody bez kierowcy zostały oficjalnie dopuszczone do ruchu w trzech stanach USA, Elon Musk zdeklarował zaś, że niedługo auta Tesli bez kierowcy będą jeździły z Los Angeles do Nowego Jorku.

No i to Kurzweil, nikt inny, dawno temu przewidział też, że ludzie będą zadawali maszynom pytania, a te będą im odpowiadać w językach, w których pytania zostaną zadane. Dziś zadają i nikogo to nie dziwi. A kto pierwszy zapowiedział dzień, w którym komputer pokona najlepszego szachistę? Pod przepowiednią szybkiego rozwoju internetu i powszechnego dostępu do bezprzewodowej sieci WWW też dziś niejeden pewnie chętnie by się podpisał, ale to wszystko to przecież niegdysiejsze przewidywania Kurzweila.

Więc kto tu jest wariatem?

Swego czasu Bill Gates powiedział: „Ze wszystkich ludzi, których znam, Kurzweil najlepiej zna się na przewidywaniu przyszłości”. Ale kiedy padły te słowa, twórca Microsoftu był w swej opinii osamotniony. Dziś nazywają Kurzweila „niespokojnym geniuszem” („The Wall Street Journal”) i „najlepszą maszyną do myślenia” („Forbes”).

Jak toczyć poważne dyskusje z człowiekiem, dla którego słowo „śmierć” brzmi archaicznie?


Teoria osobliwości

Kurzweil uważa, że tzw. silna sztuczna inteligencja, czyli zdolna wykonywać zadania intelektualne na co najmniej takim poziomie, na jakim wykonuje je świetnie wykształcony człowiek, powstanie już przed 2029 rokiem.Amerykanin zakłada jednak, że silna SI nie będzie dla nas zagrożeniem, lecz dobrodziejstwem, bo dzięki nowym technologiom w ciągu 15 lat staniemy się superinteligentnymi, superwytrzymałymi i superzdrowymi hybrydami biologii i technologii. Czyli „osobliwością” (singularity).

O zdrowie naszych ciał będą dbały przemieszczające się w krwiobiegu, zbudowane z fragmentów DNA medyczne nanoboty, a za sprawą nanochipów mózgi ludzi zostaną bezpośrednio połączone z internetem. „Nasze myśli będą znajdowały się w chmurze, do której nasze mózgi będą miały nieograniczony dostęp” – stwierdził Kurzweil w jednym z wywiadów. Zresztą, jak często podkreśla, już teraz jesteśmy cywilizacją ludzi-maszyn, albowiem technologie na poziomie słabej sztucznej inteligencji (czyli takiej, która przewyższa nas na wąskich, specjalistycznych polach) stosujemy we wszystkich dziedzinach życia. W grze w szachy, liczeniu czy analizie danych maszyny są od nas lepsze od dawna.

Przyszłość medycyny to nanoboty rozprowadzające leki we krwi.

Dieta nieśmiertelnego

Swoje życie zaplanował w najdrobniejszych szczegółach. Codziennie przyjmuje ściśle określoną dawkę witamin, a jego obliczona na 700 kalorii (sic!) dziennie dieta opiera się na niskiej zawartości węglowodanów, tłuszczu i produktów mlecznych – oraz na obfitości warzyw. W wywiadzie dla „Financial Times” ujawnił parę jej szczegółów: „Miska jagód; talerz z wędzonym łososiem i makrelą; sześć kawałków gorzkiej czekolady; karton waniliowego mleka WestSoy, stos saszetek Stevia i miska letniej, gęstej owsianki. Poza tym kakao, bo działa przeciwzapalnie, oraz bardzo ciemna czekolada z odrobiną espresso”.

Mięsa nie je prawie wcale, za to wypija dużo zielonej herbaty i wody o określonej wartości pH. Oczywiście, wszystko w odpowiednich proporcjach. Do niedawna codziennie wspomagał się 250 tabletkami najrozmaitszych mikroelementów, dziś wystarcza mu ok. 100 – medycyna czyni postępy i wiele substancji łączy się we wspólnych pigułkach. Zawczasu skomponowane porcje tych specyfików trzyma w oddzielnych saszetkach z etykietami: „dla zdrowego serca”, „dla zdrowych oczu”, „dla zdrowia seksualnego” czy „dla zdrowego mózgu”. Rocznie wydaje na nie kilka tysięcy dolarów.

Ale na tym nie koniec. Wiedząc, że zdrowe ciało musi być w ruchu, dba też o kondycję fizyczną i wygląd, codziennie stosując m.in. krem ​​przeciwutleniający.

Papier na wyciągnięcie ręki

Choć jego książki – w opinii krytyków będące dowodem obsesji na punkcie przyszłości i techniki – czytają setki tysięcy ludzi na całym świecie, w Polsce Kurzweil nie zrobił jeszcze pisarskiej kariery. A szkoda, bo spod jego pióra wyszło kilka bestsellerów, zaskakujących ogromną wiedzą, oryginalnością spostrzeżeń, rozległą perspektywą i śmiałością argumentacji (u nas wydano „Nadchodzi osobliwość : kiedy człowiek przekroczy granice biologii” oraz „Jak stworzyć umysł : sekrety ludzkich myśli ujawnione”). 

Ci, którzy zarzucają mu technologiczny hurraoptymizm, obawiają się, że niekontrolowany rozwój sztucznej inteligencji może oznaczać koniec ludzkości. No bo jak kontrolować coś, co będzie bardziej inteligentne od nas? Przecież ewolucja zawsze premiuje bystrzejszych i to oni prędzej czy później przejmują władzę. Co poczniemy, jeśli sztuczna inteligencja, dotychczas nam posłuszna, któregoś dnia uzna nas za zbędnych?

Tylko bez paniki – uspokaja sceptyków Ray Kurzweil. Przecież wśród zagrożeń, które mogłyby zniszczyć nasz gatunek, żyjemy już od dawna. I co? Nadal tu jesteśmy.


Skip to content