Twoje dziecko jest chore i nie może chodzić do szkoły? A gdyby tak posłać tam za nie robota?

Kiedy dziecko poważnie zachoruje, najpierw koncentrujemy się na diagnozie i leczeniu. Ale czas mija i musimy się pozbierać i na nowo zorganizować życie całej rodziny.

Dziecko przestało chodzić do szkoły. Bywa, że spędza długie miesiące przykute do szpitalnego lub domowego łóżka. Przymusowe wagary mogą cieszyć przez parę pierwszych dni, ale potem zaczyna się tęsknota. „Najgorsza jest samotność – odcięcie od koleżanek, kolegów, normalnego życia” – przyznają rodzice przewlekle chorych dzieci. „To często gorsze niż sama choroba”.

Do tego bardzo trudno na dłuższą metę uczyć się samemu, ewentualnie z mamą czy tatą, tylko z podręczników i przysyłanych coraz rzadziej przez kolegów i koleżanki notatek z ich zeszytów… Uczeń stopniowo wypada z systemu edukacji.

Norwedzy walczą z izolacją

W takiej sytuacji jest wiele dzieci. W całej Unii Europejskiej – 522 tysiące, w pięciomilionowej Norwegii ponad 6 tysięcy.

To właśnie w Norwegii w 2015 roku powstał start-up No Isolation (powyższe zagraniczne statystyki to jego szacunki). „Naszą misją jest przeciwdziałanie samotności i izolacji społecznej poprzez tworzenie narzędzi, które mogłyby pomóc osobom dotkniętym takim wykluczeniem” – czytamy na ich stronie.

AV1 dołącza do bardziej zaawansowanych członków robotycznej rodziny, jak asystent głosowy dla seniorów Google’a. Pokazuje to przybierający na sile trend oswajania maszyn w naszej osobistej przestrzeni

– Przewlekle chorym dzieciom niezwykle trudno zachować łączność z ich dawnym, normalnym życiem – tłumaczy Karen Dolva, założycielka No Isolation. – Zdrowie staje się w rodzinie dotkniętej chorobą dziecka tematem numer 1. Ale przecież najzdrowsze dla dziecka jest to, żeby nie straciło kontaktu z przyjaciółmi. Powrót do szkoły po długiej chorobie nie jest prosty. A dla tych dzieciaków, które chorują chronicznie, izolacja nigdy się nie kończy. Dlatego stworzyliśmy AV1 – robota, który może na czas choroby uczestniczyć w życiu szkolnym zamiast dziecka, stając się jego oczami, uszami i głosem.

Uczeń na baterie

AV1 mierzy niecałe 30 centymetrów i przypomina pękatą klepsydrę. Można go postawić w klasie na ławce, przy której siedziało dziecko. Symbolicznie zaznaczone oczy mogą wyrażać radość, smutek, zdziwienie lub być neutralne. Robot ma wbudowany głośnik, mikrofon, kamerę i Wi-Fi.

Dziecko w domu czy w szpitalu otwiera aplikację na tablecie lub smartfonie i łączy się z nim. AV1 w szkole „budzi się” i nagle uczeń znajduje się w klasie pomiędzy innymi dziećmi, choć fizycznie leży w swoim łóżku; widzi i słyszy nauczyciela i dzieci, a oni słyszą jego. Może obrócić głowę i spojrzeć tam, gdzie chce, może nawet szeptać do siedzącej obok koleżanki z ławki, żeby nauczyciel nie usłyszał. Jeśli chce zgłosić się do odpowiedzi – naciska przycisk, a na głowie AV1 zapala się białe światełko. Kiedy ma słabszy dzień – sygnalizuje niebieskim światełkiem, że dziś woli pozostać jedynie biernym uczestnikiem lekcji; może w spokoju słuchać wykładu i robić notatki. Jednym słowem, korzysta z nauki na swoim warunkach, tak, jak pozwala mu na to stan zdrowia.

Uczestniczyć w życiu klasy za pośrednictwem robota może jedynie w czasie rzeczywistym, tu i teraz; nagrywanie lekcji jest niemożliwe. Po szkole może z koleżankami i kolegami pójść na lody, pośmiać się i pogadać – AV1 waży kilogram, więc dzieci mogą zabrać go ze sobą wszędzie.

A kiedy nasza pociecha już wyzdrowieje i może wreszcie wrócić do szkoły, nie musi nadrabiać zaległości – ani naukowych, ani towarzyskich.

Adres filmu na Youtube: https://youtu.be/GfHBsmswe8s

Jak działa AV1.
Źródło: No Isolation / YouTube

Przychylne szpitale

AV1 jest w tej chwili dostępny w Norwegii, Szwecji, Danii, Finlandii, Niemczech, we Francji, w Anglii i Rumunii. W Norwegii w tej chwili korzysta z niego około 200 dzieci. No Isolation zakłada, że w najbliższych latach ta liczba wzrośnie co najmniej dziesięciokrotnie.

Można go wypożyczyć (ok. 3 tysiące koron norweskich, czyli ok. 1,2 tysiąca złotych miesięcznie) lub kupić (42 tysiące koron, czyli ok. 18 tysięcy złotych). To duży wydatek, ale coraz więcej instytucji oferuje go w ramach programów pilotażowych. Przykładem może być Barncancerfonden – szwedzkie stowarzyszenie dzieci chorych na raka, które udostępniło AV1 50 swoim podopiecznym. A także szpital w Gloucestershire w Wielkiej Brytanii, który na ten cel otrzymał grant z Ministerstwa Edukacji.

Twórcy AV1 nie chwalą się co prawda żadnymi „sztucznointeligentnymi” rozwiązaniami, ale dołącza on do bardziej zaawansowanych członków robotycznej rodziny, jak asystent głosowy dla seniorów Google’a czy ElliQ firmy Intuition Robotics. Pokazuje to nowy, przybierający na sile trend oswajania maszyn w naszej osobistej przestrzeni.

Skip to content